Mrok staje się popularny... my jednak zawsze go odczuwaliśmy.
W końcu większość muzyków żyje z grania, z niego się utrzymuje. Gdyby nie nieco komercyjne podejście do sprawy, nie mogliby tego robić. Tarja śpiewałaby do lustra, a Nightwish grał sobie w garażu.
Jedyne pytanie brzmi tylko, gdzie artysta postawi sobie granicę pomiędzy chęcią zarobienia, a tworzeniem muzyki dla samego jej tworzenia.
Czasami odnoszę wrażenie, że wystarczy, żeby zespół zrobił się popularny, nagrał kilka piosenek okazujących się hitami, a od razu wszyscy rzucają się na niego z wrzaskiem: "komercja! komercja!". Ale może to tylko moje mylne wrażenie. Tym bardziej, że czasami te krzyki zawierają w sobie sporo prawdy. Ot, taka dygresja.
Co do Nightwisha i Tarji - są na ich nowych płytach utwory miałkie, wyjątkowo komercyjne, zgodzę się. Stanowią jednak zdecydowaną mniejszość.
Offline
Może i stanowią mniejszość, ale jednak tam są.
Zresztą każdy singiel musi być choć trochę komercyjny, w końcu ma promować płytę.
Offline
Ten do I Feel Immortal ma przepiękną scenerię. I ładnego faceta w którejś tam ze scen ;D
A z obu klipów do Until My Last Breath bardziej podoba mi się drugi.
Offline
I feel immortal ma przesłanie nie tylko jako klip, ale także jako sama piosenka. Dlatego to moja ulubiona (obok Anteroom of death, Underneath i Dark star) piosenka z jej nowej płyty.
Offline
I feel immortal jest ładne, ale mnie nie zachwyca.
Bardziej lubię m.in. Anteroom of Death i Dark Star No i poza tym jeszcze In for a Kill, Naiad i Crimson Deep. To chyba moje top 5 z WLB.
Offline
I bardzo dobrze.
Jutro wrzucę jakieś zdjęcia Tarji, bo dzisiaj mi się nie chce.
Offline
Ale wiecie co nie mogę słuchać jej przeróbek hard rockowych piosenek. Mam tu na myśli 'Poison' Alice'a Coopera i 'Still of the night' Whitesnake. Szczególnie drugi kawałek trzeba zaśpiewać mocno, ale z pazurem, a Tarja zupełnie się do tego nie nadaje i brzmi to po prostu beznadziejnie.
Offline
Tu się zgodzę, te dwie piosenki zdecydowanie nie należą również i do moich ulubionych. Poison jest jeszcze znośne, ale Still of the Night zawsze omijam.
Offline