Mrok staje się popularny... my jednak zawsze go odczuwaliśmy.
Może to nieodpowiednie miejsce na takiego newsa, ale w wątku o Rammsteinie nie chciałam odpowiadać na swój post.
Otóż szanowny pan Lindemann znalazł sobie nową partnerkę, młodszą od niego o 27 lat (sic!). Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że niemieckie media robią z tego medialną szopkę, tak jak nasze ze sławetnego związku Dodzi i Nergala. Wiadomość o tym potwierdził manager Sophii Thomalli, jego wybranki. Czyżby chciała się wypromować? ;>
Offline
Dokładnie jak w przypadku Dodzi Z tym że medialnie skorzysta ta panienka, bo Lindemanna chyba nie trzeba promować? Nie wiem jak to jest w Niemczech, ale u nas nawet osoby nie związane z rockiem znają Rammstein. Tak swoją drogą 27 lat różnicy to prawie pedofilia jest :/
Offline
Jego nie trzeba, ale ta cała Sophia jest córką dosyć znanej aktorki w Niemczech Simone Thomalli.. i ona sama jest znana głównie z tego, że jest jej córką. No, a oprócz tego wygrała program w tv podobny do Tańca z gwiazdami.
Na szczęście Nergal zerwał z Dodą, więc liczę na to, że pan Tillosław się opamięta i znajdzie sobie kogoś, kto będzie lepiej do niego pasował. Przecież on mógłby być jej ojcem. o,O
Offline
Nowonarodzony
Moja święta trójca:
1.Brian Molko (Placebo)
2. Davey Havok (AFI)
3. Geoff Rickly (Thursday)
Nie mam siły rozpisywać się o każdym z panów z osobna (choć są tego warci!), powiem tylko, że każdego z nich ubóstwiam za połączenie wyjątkowej barwy głosu i wrażliwości.
Molko jest moją muzyczną bratnią duszą, więc nic dziwnego, że dzielnie piastuje pierwsze miejsce
Jeszcze wyróżniłabym Sharon Den Adel - naprawdę śliczny głos, choć nie mogę zbyt często jej słuchać, bo jest bardzo cukierkowa. Nie zawsze mam nastrój na taką muzykę.
Offline
Spragniona bestia
Mnie się ostatnimi czasy gust muzyczny nieco zmienił(hm, źle to brzmi...).
Najbardziej lubię Roberta Halforda(Judas Priest) i Artura Rojka z Myslovitz. Alice uwielbiam nadal ale na równi z Robem i Rojkiem
Offline
@Marwoaleth - mnie też. Za dużo piosenek po niemiecku.
Do ciekawych wokalistów dorzuciłabym Alexxa z Eisbrechera.
Offline
Więc tak...
MARILYN MANSON (Brian Hugh Warner - wokalista Marilyn Manson)):
„Marilyn Manson jest kimś więcej, niż przeciętną gwiazdą rocka - jest zjawiskiem kulturowym.”. Choć najpiękniejszego na świecie głosu nie ma, obecnie tym bardziej, jednak zasługuje na wyróżnienie (no... przynajmniej moim zdaniem) ze wzgląd na płyty typu : "Mechanical Animals", "Antichrist Superstar", "Holy Wood", "Portrait of an American Family", "Eat Me, Drink Me"... i jeszcze pewnie jakieś. Poza tym inteligentne, mocne teksty to też jego +. Nie wiem jak to określić, ale nie wyobrażam sobie tego zespołu z kimś innym na wokalu.
OZZY OSBOURNE (solista):
KSIĄŻĘ CIEMNOŚCI!!! Eldhwen napisała, że jest karykaturą samego siebie, no i niestety, nie mogę się nie zgodzić . Choć, jeśli ktoś był na jego koncercie w Ergo Arenie, w tym roku, i słyszał „Mr. Crowley”, czy „I Don’t Know”, nie zgodzi się, że jego głos zanikł. To było po prostu zajebiste! Poza tym Ozzy bez koncertów, nagrywania nowych płyt nie mógł by żyć!
AMY LEE (wokalistka Evanescence):
Hm, nie jestem niewiadomo jaką fanką Evanescence, ale po prostu uwielbiam wokal Amy! Czysty, silny głos idealnie pasujący do klimatów zespołu.
SEJR TANKIAN (wokalista System Of A Down):
Fajny wokal . Co prawda jest też solistą, ale wolę go z Systemem. Potrafi robić różne numery ze swoim głosem, poprzez cienki głosik, do growlu. Ma też fajną wymowę, może przez to, że jest Ormańczykiem.
ROB ZOMBIE (Robert Wolfgang Zombie, pierwotnie Robert Cummings- solista i wokalista White Zombie):
Hm, podoba mi się jego silny głos, mroczny i może nieco przerażający. Ogólnie gościu jest niezły .
TILL LINDEMANN (wokalista R+)
Rammstein słucham od niedawna, ale głos Till’a zdążył mnie już rozwalić. Dzięki niemu też z ochotą podejdę do nauki niemieckiego w tym roku, mimo iż na początku uważałam, że to paskudny język (śmieszne, bo mam korzenie niemieckie ). Wokal w piosence „Mutter”, powoduję, że płaczę!
Może potem napiszę jeszcze o kimś, bo pewnie ktoś tam by się jeszcze znalazł .
Offline
Choć, jeśli ktoś był na jego koncercie w Ergo Arenie, w tym roku, i słyszał „Mr. Crowley”, czy „I Don’t Know”, nie zgodzi się, że jego głos zanikł. To było po prostu zajebiste! Poza tym Ozzy bez koncertów, nagrywania nowych płyt nie mógł by żyć!
Zajebiste było jak się tego w emocjach słuchało na żywo. Prawda obiektywna jest taka, że występy Ozzy'ego to groteska, facet ledwo wydobywa głos, bez elektronicznego wspomagania po prostu się drze, nie wspominając o kondycji fizycznej. Ja wiem, że większość fanów woli go jeszcze jak najdłużej oglądać na żywo (sama byłam kiedyś wielką fanką), ale dla mnie te jego widowiska są żenujące. I mógłby nie wykorzystywać gestu RJ Dio, którego za życia tak lubił mieszać z błotem -.-
Offline